wtorek, 12 listopada 2013

10:28 - 1 comment

Eind goed al goed, czyli koniec w holenderskim stylu.

      


   Przysłowie z posta jest niderlandzką wersją naszego "Wszystko dobre, co się dobrze kończy". W Holandii mówi się językiem niderlandzkim, zaś holenderski jest jego dialektem. Bez zbędnych wstępów, przejdźmy do ciekawostek: 

* niderlandzki jest również językiem urzędowym w Belgii, gdzie używa się flamandzkiego, będącego jednym z odgałęzień. 

* Niderlandzkim posługuje się nim w Surinamie, Bonaire, Sabie, Curacao, Sint Maarten, Arubie oraz Sint Eustatius, będącymi holenderskimi koloniami. 

* Holendrzy nie lubią słowa musieć, dlatego mimo jego powszechności, nie używa się go za często, ze względu na ich uwielbienie do wolności itd. Zastępuje się je prośbami lub pragnieniami "czy mógłbyś". 

* Holendrzy stosują różne formy dziękuję i proszę w zależności od tego, z kim rozmawiają. Czy to do "pani", czy nieformalnie do kolegi, przyjaciela albo w piśmie. Na wszystko znajdzie się inne określenie. 

* Holandia słynie z żółtego sera, nawet wchodząc do zwykłego supermarketu zobaczymy na półce kilkanaście rodzajów. 

*Holendrzy uwielbiają mosty, 25% państwa znajduje się poniżej poziomu morza. W samym tylko Amsterdamie znajduje się 1281 mostów!

 * Święty Mikołaj odwiedza dzieci w połowie listopada i nie przybywa do nich saniami w towarzystwie reniferów, ale… statkiem parowym w asyście Czarnych Piotrów i jeżdżąc na siwym koniu rozdaje dzieciom słodycze 


* Dziecko możemy nazwać praktycznie każdym słowem jako imię, jednak musi być możliwe do zapisania łacińskim alfabetem i nie obelżywe.

 I tak na zakończenie: 


* Ponoć uwielbiają narzekać na pogodę. Że zimno, ze mokro, że gorąco, sucho, wilgotno i co dusza zapragnie. 

To wszystko, jest tego więcej, ale wybiera się najciekawsze przecież. To tyle na tym blogu póki co. Do następnego! 

niedziela, 10 listopada 2013

10:03 - No comments

Randomowe ciekawostki - część druga z tysiąca.

            Dzisiaj rekordy Guinessa. Dziwaczne i szokujące, więc do dzieła!

*Największy zamek z piasku na świecie, jego wysokość wynosi  11,63 m, zaś twórcą jest Ed Jarrett.

*Najdłuższe domino z książek miał 614 metrów i składał się z 4845 tomów, które razem tworzyły holenderskie słowa oznaczające: czytać, książka oraz targi. Proces przewracania się kolejnych książek w łańcuchu trwał około sześciu minut. Do ułożenia konstrukcji potrzeba było dwóch godzin i 40 wolontariuszy.

*Największa paczka chipsów na świecie autorstwa  Brytyjskiej firmy Corkers Crisps z miasteczka Little Downham. Była wielkości co najmniej jednorodzinnego domu! W największej paczce na świecie znajduje się ilość chipsów odpowiadająca 6 666 zwykłym opakowaniom, czyli ponad tona chipsów.

*Największy sernik na świecie został zrobiony przez piekarnię Charm City Cakes z Baltimore, na czele ze sławnym szefem kuchni Duffem Goldmanem. Ciasto ważyło 3 tony i 129 kilogramów  i  przyrządzono na blaszce o średnicy 2,3 m, głębokiej na 80 cm.

*W Wielkiej Brytanii, w mieście Bristol ułożono najwyższą wolno stojącą wieżę z domino. Jej twórcami są dwaj inżynierowie, Ronald Trim i Tom Holmes. Wieża mierzyła 5,27 m, czyli o 19 cm więcej niż poprzednie osiągnięcie w tej kategorii. Przy jej budowie zużyto 2688 klocków.

* Największe "ludzkie domino" z użyciem materaca składało się z 1150 osób, a samo przewracanie zajęło aż 10 minut!


NA koniec największy pieróg zrobiony  w Polsce :D
Do przygotowania pieroga zużyto 50 kilogramów mąki i dwa wiadra wody, które po ulepieniu łącznie z farszem ważyły około 100 kg. Końcowe dzieło przeszło najśmielsze oczekiwania i mierzyło aż 8,38 m. Pieroga wykonało szczecińskie osiedle Warszewo.

Na dzisiaj koniec, następnym razem kolejne randomy


sobota, 9 listopada 2013

09:47 - No comments

Randomowe ciekawostki - część pierwsza z tysiąca.

       Dzisiaj będzie pełno niczego, czyli losowe informacje ciekawostki i co się nawinie. Jako przerywnik w otchłani państw świata, trochę wszystkie, momentami niepowiązanego z  niczym.

*O matrioszkach, czyli zabawkach znanych z Rosji wiedzą wszyscy. Jednak naprawdę ich historia zaczęła się w Japonii. W XIX wieku do moskiewskiej wytwórni zabawek Dietskoje Wospitanije przywieziono z Japonii figurkę przedstawiającą łysego mędrca Fukurumę oraz jego dzieci. Figurka miała budowę kojarzoną dziś z matrioszką, a więc składała się z kilu pomniejszych zabawek ukrytych jedna w drugiej. Więc tak naprawdę ta zabawka nie jest tak stara jak się wydaje, bo rosyjska matrioszka liczy sobie nieco ponad sto lat. Na przestrzeni lat zmieniała się i dzisiaj widzimy ją najczęściej jako drewnianą dzieweczkę z elementami ludowymi.



* Szpitalna restauracja (Tajpej) Restauracja w Tajpej, na Tajwanie znana jest ze szpitalnego wystroju. Kelnerki ubrane są w mundurki pielęgniarek, które służą pomocą klientom. Podają im, np. kroplówki z piwa. Właściciel restauracji urządzając ją w taki sposób chciał podziękować służbie zdrowia za dobra opiekę Oprócz takiej osobliwej knajpy w krajach azjatyckich popularne są podobne tematyczne restauracje. W Japonii można spotkać również takie rodem ze szpitala psychiatrycznego lub domu strachu!




 * Najwyższą wieżą na świecie jest wieża telewizyjna zwana tęczowa wieżą. (Rainbow Tower).           Powstała w latach 2005-2010, ma wysokość: 610 metrów i znajduje się w Kanton w Chinach.  Ale tam muszą być świetne dyskoteki, prawda?

* Firma Perth Mint zajmująca się przetwarzaniem i dystrybucją złota w Australii, stworzyła największą złotą monetę na świecie. Moneta ma prawie 12 cm grubości i 80 cm szerokości  waży około tony. Gigantyczna moneta zawiera z jednej strony portret Królowej Elżbiety II, a z drugiej najlepszego przyjaciela Australii kangura. Moneta chociaż w nominale ma milion dolarów to jej wartość szacuje się na około 500 miliardów euro.  Jedną monetą zapłacić za wszystko, kto by tak nie chciał...!

I na koniec rekord Guinessa: Najdłuższy szalik zrobiony na drutach na świecie mierzy 4565,46 metra a wykonał go mieszkaniec Oslo, pan Helge Johansen. z powodzeniem może być jednocześnie szalikiem, kurtką i czapką~

To był wstęp do następnej notki o dziwacznych rekordach Guinessa. Do napisania~




piątek, 8 listopada 2013

09:58 - No comments

Witamy w Korei Południowej!

   

Dnia dzisiejszego pogadamy o azjatyckich kolegach, a dokładnie z Korei Południowej właśnie. Nie przedłużając:

* Przesąd mówi, że cyfra 4 przynosi pecha. Dlatego też, nie ma czwartego piętra, albo pokoi z tym numerem. Podobnie jest w Japonii.

*Jest to pierwszy kraj w którym wprowadzili cyfrowe podręczniki.

*Koreańczycy inaczej liczą lata. Nowo narodzone dziecko ma rok. Każdy Koreańczyk 1 stycznia dolicza sobie 1 rok. Osoba, która w grudniu ma 19 lat, 1 stycznia ma już 20 nie czekając do dnia urodzin.

 Korea Południowa uwielbia swoje gazety. W tym kraju wydaje się 63 różnych wydań gazet codziennych.

* Napisanie czyjegoś imienia czerwonym atramentem jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że dana osoba jest martwa lub wkrótce umrze. Dlatego też nauczyciele nie mogą sprawdzać prac uczniów czerwonym długopisem.

* Koreańczycy nie używają noży. W zastępstwie noży używa się za to nożyczek! Mając problem w restauracji z pokrojeniem pokarmu kelnerka podejdzie z... nożyczkami i rozwiąże nasz problem.

* w 80% koreańskich szkół zezwala się na kary cielesne.

Korea Południowa ma jeden z najlepszych, systemów edukacji na świecie. Jest także jednym z krajów, który przeznacza największe kwoty na głowę ucznia i studenta. W procentach około 97% obywateli kończy edukację.

Cóż, ciekawostek o Korei nie ma za wiele, bo to już wszystko na dziś. Niedługo coś nowego!

czwartek, 7 listopada 2013

10:05 - No comments

Ingen roser uden torne, czyli w Danii nie ma róży bez kolców.

                         

  Dzisiaj Dania, przysłowie i cała specyfika jest zawarta już w tytule. Ktoś mówił, ze duński brzmi jakby człowiek się dusił przy mówienie. Reszta Skandynawów nazywa ich język "chorobą gardła". Czy to prawda? Kto wie, z tyle co słyszałam aż tak źle nie brzmi. Nawet całkiem nieźle, ale co innego piosenki z filmów animowanych dla dzieci, a duński w prawdziwym życiu. Duński jest językiem stosunkowo prostym, gdzie w dużym stopniu pozanikały deklinacja i koniugacja, coś jak w angielskim. Dlatego też ciekawostek językowych tutaj nie uświadczymy. Ale kilka wyjątków jest.
Jest podobny w jakimś stopniu do języków germańskich, choćby angielskiego czy niemieckiego czy też wcześniej omawianych skandynawskich.

* A jednak jakaś jest. Duńskie tak oznacza dziękuję.

*Posiadają też wspaniałe nieprzetłumaczalne dla nas słowo hygge, co ma oznaczać coś w stylu przytulnej i ciepłej atmosfery.

* Mają, uwaga, aż 22 samogłoski! Dla porównania mu przecież tylko 8. Dlatego wymowa jest taka trudna, mamy ich!

* Czysto logicznie, duński jest używany również w Grenlandii i na Wyspach Owczych. Bo nie uwierzycie, ale te ziemie należą do Danii. Proste, oczywista ciekawostka to sposób na zapełnienie pustego miejsca. Tak.

* Duńczycy kochają ciepło i te sprawy. Dowodem tego jest ich zamiłowanie do świeczek. Ponoć zużywają ich najwięcej na świecie.

* Oprócz Półwyspy Jutlandzkiego w skład Danii wchodzi aż 460 wysp.

* Wszyscy znają klocki Lego, które pochodzą z Danii, prawda? Ludzik Lego jest już w średnim wieku, gdyż powstał 1974 roku. Same klocki mają znacznie więcej.

* W Danii na przeszło 20 lat był zakaz na puszkowane napoje. W rezultacie zakaz cofnięto pod presją UE.

* Legenda głosi, że flaga Danii spadła duńskiemu królowi Waldemarowi IV z nieba 15 czerwca 1219 roku podczas duńskiej krucjaty w Estonii.

To tyle o Danii, do następnego posta.



środa, 6 listopada 2013

09:18 - 2 comments

Vaninn gefur listina, czyli jak w Islandii trening czyni mistrza.

   

Islandia to wyspa w Europie Północnej, dość daleko od całej reszty, więc trochę odizolowana od reszty świata. Jeżyk ich jest ciekawy, gdyż prawie w ogóle się nie zmienił od czasów jego początków, przez co wydaje się dziwaczny i trudny do nauki. Tyle tytułem wstępu, pora na interesujące fakty:

*Język islandzki to najstarszy używany język w Europie. Współcześni Islandczycy są w stanie czytać w oryginale 1000-letnie sagi bez większych problemów. Jedyne co się zmieniło dość mocna to wymowa.

*Język Islandzki jest jedną z najczystszych mów świata. Na próżno szukać w nim naleciałości z innych języków. Wszystkie nowe, obce wyrazy zastępowane są przygotowanymi przez specjalną komisję rządową, islandzkimi neologizmami. I tak na przykład telefon to po islandzku simi(przewód), a elektryczność rafmagn (moc z elektronów).

* Na Islandii w czerwcu, lipcu i częściowo sierpniu niemal przez całą dobę jest jasno. Dla Islandczyków to dodatkowa okazja do świętowania, szczególnie w soboty. Zimą niestety dla równowagi dłużej jest ciemno, szczególnie na północy. Coś za coś, niestety.

*Leifur Eriksson (Szczęśliwy), islandzki Wiking, był pierwszym europejczykiem, który postawił stopę na kontynencie amerykańskim. Miało to miejsce w 1000 roku, czyli 5 wieków przed Kolumbem.

*Islandczycy piją najwięcej Coca-Coli na świecie.

*Praktycznie 100% Islandczyków umie czytać i pisać, a na wyspie wydaje się najwięcej książek i gazet w przeliczeniu na mieszkańca. Mówi się, że jeśli ktoś na Islandii nie czyta książek, to na bank sam je pisze. Raj dla moli książkowych!

* Islandia jako jedno z 21 niepodległych państw na świecie nie posiada własnej armii.

*Największą grupą etniczną na wyspie, poza Islandczykami, są nie kto inny jak mu- Polacy. Szacunkowo mieszka tam od siedmiu do dwunastu tysięcy naszych rodaków.

 *Na Islandii obowiązują nazwiska patronimiczne, czyli utworzone na podstawie imienia ojca. I tak jeśli ojciec ma na imię Sigurdur, nazwiskiem jego syna będzie Sigurdurson, a córki Sigurdurdottir.

*Święty Mikołaj przychodzi na Islandii każdego roku trzynaście razy – codziennie, od 12 do 24 grudnia. Niegrzecznym dzieciom przynosi nie rózgę, a kartofla.



*Islandię zamieszkuje wiele maskonurów. Są tradycyjnym islandzkim przysmakiem… Mi by było serio szkoda takiego ptaszka, serio. Nawet tę minę ma jakby przepraszał za swoją marną egzystencję.
 I tak właśnie optymistycznym dołującym akcentem kończymy naszą notkę o Islandii.


wtorek, 5 listopada 2013

08:27 - No comments

Uri-no tsuru-ni nasubi-wa naranu, czyli bakłażany nigdy nie wyrosną na krzewach dyni. Japonia.

Poprzednio było o języku japońskim, dzisiaj jednak przyjrzymy się Japończykom, którzy, patrząc z punktu kultury europejskiej, są dość dziwacznym narodem.

*Na początek geograficznie: Japonia to archipelag ponad 3000 wysp. Cztery główne to Honsiu, Kiusiu, Shikoku i Hokkiado.

* W automatach na ulicy można kupić dosłownie wszystko. Książki, jedzenie, baterie, piwo, wino, papierosy,gazety, komiksy, hot dogi, żarówki i wiele innych!

* Wskaźnik przestępczości w Japonii jest jednym z najniższych na świecie. Japończycy potrafią, prawda?

* Występuje u nich Karōshi, czyli śmierć z przepracowania. Szacuje się, iż rocznie z przepracowania umiera nawet 30 tys. Japończyków. Ogólnie Japonia jest bardzo pracowitym narodem, u nas ustawowo pracuje się coś koło 8 godzin, a tymczasem w Japonii jest ich aż dziesięć!

* Równie częste jest tam zaburzenie, tzw. hikikomori. Osoba tak nie wychodzi z domu, nie rozmawia z innymi ludźmi normalnie, nawet z rodziną, a z ludźmi komunikuje się przez internet, a także posiłki jada w pokoju, aby unikać wszelkiego kontaktu z innymi, rodzina często zostawia je pod drzwiami pokoju.

* Dobra mafia? Tylko w Japonii, gzie mafie się nie ukrywają. Mają oficjalne biura, ozdobione godłem gangu. Pilnują one porządku w swoich regionach. Wzorują się na kodeksach samurajów.

* Przy wejściu do świątyni i przymierzalni zdejmuje się buty.

* Japończycy są bardzo formalni. Uczniowie w szkole mówią do siebie po nazwisku, chyba że są bardzo dobrymi przyjaciółmi. Mają też całe mnóstwo przyrostków dla młodszych od siebie, starszych, wyższą rangą itd. Na przykład -kun, -chan, -sama, -san, -senpai...

* Do nowo poznanych osób często oprócz standardowego zwrotu "miło poznać" dodają też coś w w stylu "zaopiekuj się mną", zaś wracając do domu, nawet pustego mówi się "tadaima" co znaczy tyle co "wróciłem", jeśli jednak ktoś jest w domu to odpowiada "okaerinasai", czyli "witaj w domu".

* Hoduje się tutaj owoce, najczęściej arbuzy o różnych kształtach takie jak kwadratowe, idealnie okrągłe, trójkątne, a nawet w kształcie serca.

* W Japonii tradycyjnie jada się, siedząc na ziemi. Dlatego też produkuje się tam specjalne niskie stoły. Zimą są też specjalne koce z grzejnikiem zwane kotatsu, które są pod stołem.

*W Japonii stare i nieużywane budki telefoniczne przerabia się na wielkie miejskie akwaria.





To tyle na dziś!